Pages

środa, 16 maja 2012

W samochodzie collie z aniołami


Przypinam pasami samochodowymi drewniane anioły. Niebieski anioł siedząc na zgrabnym stołeczku rozkłada swoje białe skrzydła na przednim fotelu samochodu. Musiał się on jakoś przytulić się do drugiego anioła w różowej sukmanie trzymającego przez całą drogę małą gitarę. Mam dwa anioły z przodu, jednak to nie wszystko.  Przez tylną szybę śledzą trasę sobotniej wycieczki moje dwa collie Nebra* z Lalką*. Przed nimi na tylnym siedzeniu usadowił się jeszcze największy anioł z dużą gitarą i jeszcze wibrującymi od dźwięku strunami. Tuż obok przysiadł Pan Jezus zadumany. Do wycieraczki przytulił się czarny i stylowy fortepian. Będąc otwarty, w środku zamiast strun, młoteczków i kołeczków, ma z fantazją wyczarowane słoneczniki, malwy, słońce i księżyc.
Zatrzymuję się przy przystanku autobusowym szukając drogi wyjazdu z miasta. Wołam do dziewczyny stojącej najbliżej samochodu, która z pewnym zdziwieniem przygląda się mojej menażerii samochodowej.
Jadę dalej. Na każdych światłach, kiedy tylko zatrzymuję się patrząc w tylne lusterka dostrzegam wędrujące po szybach palce dzieci- O,O, dwa takie same- pewnie mówią o moich tylnych pasażerach.  Nie widzą pełnego składu mojej dzisiejszej wycieczki.

Małgosia do mojej ferajny dodaje jeszcze długi, szczelnie zawinięty kartonowy pakunek z instrukcją " Uważać i odwinąć w domu". Muszę go jakoś pomieścić na tylnym siedzeniu.
Blisko domu, a jeść się chce, muszę się jeszcze zatrzymać, żeby porozmawiać. Wyjmuję moje anioły stawiając je pod małą płaczącą wierzbą rosnącą tuż przy kościele na zielonej i gęstej trawie. 


Wzbudzają zachwyt. Trafił mi się nawet znany fotograf. On podążał za aniołami uzbrojony w długi obiektyw, a ja z moim małym niezbędnikiem foto zdążyłam pstryknąć takie zdjęcie.

2 komentarze: