Dostaję wiele pytań, jak zabezpieczyć swoje collie przeciw kleszczom. Niestety nie wynaleziono, żadnej 100% bariery chroniącej. Nie ma takich środków do spryskiwania, w obrożach, w szamponach. Nie ma też chroniącej szczepionki.
Co więc pozostaje ? Beznadzieja ?
A może warto dodać do tych środków miłość do collie, troskę o nie ? Taką codzienną kontrolę i obserwację ?
Podzielę się moją ostatnią korespondencją.
Edyta, tak się cieszę, że one mają Ciebie!!
i przygarnięty z ulicy "Trikuś"
Edyta:
Nie ma jak dobrze zacząć nowy tydzień w deszczowy poniedziałek.
Coliś na babeszjozę!!!. Na szczęście zauważyłam we
wczesnym stadium. Jutro znów jedziemy na kroplówkę - zdaje się
ostatnią/przedostatnia.
Dobrze, że w porę dojrzałaś chorobę. Jak Ty to robisz ?
Edyta:
Szczęśliwie Coliś jest już zdrów jak przysłowiowa ryba! – ufff.
Cała moja Rodzina się cieszy.
Jak, ja to robię?. Intuicja!.
Ja
oprócz intuicji z moimi collie mam jeszcze niezwykle magiczną więź. To
jest niezwykła symbioza.. One wiedzą, kiedy jest mi źle, a ja widzę
kiedy im jest źle ( a może bardziej odwrotnie ).
Obserwujemy
się na co dzień i dzięki temu od razu wiemy kto potrzebuje pomocy ( nie
tylko domowej). Ponadto, wszystko widać po oczkach collie, podniebieniu
(blade = alert), siuśkach (herbaciane to już przymus na konsultacje z
wet.). Zawsze zwracam na to uwagę bo jak wiesz u nas kleszczy jest multum.
Cały rok stosuję zapobiegawcze spot’y, ale tzw. wampiry XXI’go wieku uodparniają się z miesiąca na miesiąc i z roku na rok.
We wtorek Mastiff z mojej zaprzyjaźnionej lecznicy został wysłany na transfuzję krwi do W-wy, bo stan szczeniaka był krytyczny. Hmmm…
Ania,
ja obserwuję. Polecam to wszystkim, którzy obecnie skupiają się na
beznadziei „czegoś”. Pies wszystko wie pierwszy i powie tylko trzeba go
wysłuchać, taka prawda.
0 komentarze:
Prześlij komentarz