Zapiski przyjaciela collie.

Bażant na drzewie

sobota, 14 stycznia 2012
-Biegnij szybko po schodach z aparatem. Najlepiej przynieś dwa aparaty! Tylko szybko i po cichu!- krzyczy do mnie Wojtek z góry.
Biorę aparat fotograficzny i biegiem po schodach. Wojtek z Mikołajem stoją przy drzwiach pokoju wypatrując coś przez okno.
-Zobacz, na drzewie siedzi bażant. Po prostu w naszym sosnowym lesie na sośnie wysoko usiadł bażant- dodaje Wojtek pokazując mi ręką miejsce obserwacji.


Pierwszy raz coś takiego widzę. Zbliża się ku wieczorowi i pewnie bażant zamierza tutaj spędzić noc. Ten największy grzebiący polny ptak Europy na naszej sośnie przed domem. Teraz zdałam sobie sprawę, dlaczego wieczorami moje collie nagle wybiegają z domu do drzew. Kto wie, może właśnie wtedy na nich układa się do snu rodzinka bażantów? Mój dzisiejszy bażant to samiec z ostro zakończonym ogonem. Prezentuje się pięknie na sośnie. Bażanty żyją około 15-16 lat, podobnie jak collie. Gdybym oznaczyła tego bażanta, wówczas mogłabym prowadzić obserwacje czy to stale ten sam samiec. W każdym razie będzę teraz częściej zerkać na mój sosnowy las w poszukiwanych bażantów. Już sobie wyobrażam taki widok, my zasypiamy w pokojach, a wokół domu na sosnach układają się do snu bażanty, dużo bażantów.

Co do innych niespodzianek dzisiejszego dnia, to mamy wreszcie małe, co nieco śniegu. Są, więc szaleństwa w lesie i mała sesja fotograficzna 10 miesięcznej Delilah.

Collie: DELILAH Grenwood FCI fot. A. Wyrzykowska

Przez 10 miesięcy przeżyliśmy razem wiele. Najpierw była matka Nebra i szaleństwa z siódemką rodzeństwa. Potem wiele rzeczy robiliśmy po raz pierwszy w życiu. Była pierwsza wyprawa do Górzna nad jezioro i do parków krajobrazowych, pierwsze pływanie kajakiem, łódką i pierwsza kąpiel, razem przetarliśmy szlaki górskie. Dzisiaj był pierwszy śnieg w życiu.




1 komentarze:

  1. Anonimowy pisze...:

    Bażanty przychodzą tam, gdzie są dobrzy ludzie. One wiedzą, że ich nie skrzywdzicie. U nas podczas polowania urządzonego przez nadzianych Francuzów schroniło się 4 samice. Były kilka metrów od ludzi. Uciekły po pół godzinie, kiedy myśliwi znikli z pola widzenia. A nie jest to odosobniona historia. Jak im się spodoba, zbudują sobie prymitywne gniazdo na gałęziach. Niestety, tylko śpią w nim. Ale przychodzić będą przez parę lat, zwłaszcza, jak się ich nie płoszy.