Dwaj przyjaciele psy, w tej samej niedoli. Bez dachu nad głową, bez wyżywienia, bez rodziny, ale mają siebie. Jeden z nich idąc obok ruchliwej drogi został potrącony przez samochód. Leżał przez dwa dni w przydrożnym rowie nie znajdując nigdzie pomocy. Wiedzieli o nim mieszkańcy miejscowości, którzy tędy chodzili lub przejeżdżali, ale nikt nie chciał mu pomóc, bo to pies ! A co komu po potrąconym psie. Był tylko przy nim jego pies-przyjaciel.
Straszny ból przedniej łapy doskwierał niemiłosiernie potrąconemu przyjacielowi. Nocą obaj przytulali się do siebie ogrzewając i chroniąc przed grudniowymi wiatrami i chłodem. W dzień zdrowy przyjaciel wyruszał na poszukiwaniu pomocy i jedzenia. Szukał pomocy przez dwa dni od wypadku.
Wreszcie stało się. Kierowca samochodu jadąc przez tę miejscowość przejazdem zobaczył na poboczu dziwnie zachowującego się psa. Można powiedzieć, że to pies swoim zachowaniem zatrzymał samochód. Pies przy drodze nie stał i nie czekał. Tylko stale jakby odchodził i wracał pokazując pobliskie miejsce przy drodze, chciał powiedzieć wszystkim - chodźcie ze mną, kto wreszcie pomoże mojemu przyjacielowi? Kierowca i pasażerowie samochodu czym prędzej pognali za psem. Tuż przy drodze w pobliskim rowie znaleźli poturbowanego psa, z ranną łapy, który nie miał już sił poruszać się. Tak oto pies- przyjaciel przyprowadził mu pomoc.
Jak dobrze jest mieć takiego przyjaciela !!!
Historia wydarzyło się naprawdę w miejscowości Anastazewo w województwie wielkopolskim. ( GazetaWyborcza, Łódź, 16.12.2011)
0 komentarze:
Prześlij komentarz