Zapiski przyjaciela collie.

Człowiek z wiadomością

wtorek, 10 stycznia 2012
W czasie spacerów z collie w lesie może wiele się wydarzyć. A to jakaś melodia przyczepi się i bez wytchnienia rozpala umysł i serce, więc ją nucę i nucę, a wiatr rozwiewa ją po lesie. A to znowu nasze ożywione dyskusje powodują, że od tej pory zawsze dane miejsce kojarzę właśnie z tam powstałymi myślami. (AW)

***

 Człowiek z wiadomością
Ameryka, lata 60 i 70 XX wieku. Ruch hipisowski, przemiany polityczne, Nowa Lewica, atmosfera przepełniona obawami, wojna w Wietnamie... Nie wszyscy zgadzali się z tym, co robił rząd, który kompletnie zapominał o życiu, pokoju i miłości. Nie miałeś wyboru: albo otwarcie popierałeś rasizm, albo byłeś przeciwko i nie bałeś się o tym publicznie mówić. Nikt nie stał w bezruchu, nie wiedząc, co zrobić. Dla takiego kraju jak Ameryka największe zagrożenie stanowili artyści – pisarze, malarze, poeci, mówcy, pieśniarze, którzy nie zamierzali akceptować decyzji rządu i buntowali się przeciwko temu, co działo się wokół. Bo czy osoba opiekująca się przydrożnymi różami i pokazująca jej piękno innym nie jest zagrożeniem dla ludzi, którzy zajmują się ich bezlitosnym niszczeniem?
Państwo, które do ostatniej suchej nitki przesiąknięte jest muzyką, można zmienić tylko z jej pomocą. Wszystko zaczęło się od folku. Podczas gdy Presley śpiewał o kolejnym nieudanym romansie i innych sercowych rozterkach, pieśniarze folkowi tacy jak Woody Guthrie czy Pete Seeger kazali zmierzyć się swoim słuchaczom z mroczniejszą stroną tego świata, wskazywali problemy, które trzeba było naprawić. Z takich utworów można było nauczyć się, jak żyć, co robić a czego unikać. Folk był głosem, posłańcem prawdy. Prawdziwi pieśniarze potrafili sprawić, że wierzyłeś bezgranicznie w to, co słyszałeś. Jeśli ktoś śpiewał, że zamożny i młody William Zanzinger zabił Hattie Carroll, matkę dziesięciorga dzieci wierzyłeś, że stało się to naprawdę. Tu nie było miejsca na żaden fałsz, więc radia komercyjne nie puszczały za często takich utworów. Zresztą, prawda nie potrzebuje rozgłosu.


Przez ile dróg musi przejść każdy z nas (*)
by mógł człowiekiem się stać,
Jak wiele razy musi człowiek wznieść wzrok
Zanim choć nieba dojrzy strzęp,
I jak wiele uszu musi mieć nim usłyszy
Ludzki płacz i jęk?

„Znasz go? A czy ma on coś do powiedzenia, czy wniesie coś nowego?” - tak wtedy oceniano artystów. Bob Dylan był jednym z takich, którym z pewnością słów nie brakło. Wykorzystując jedynie gitarę, harmonijkę ustną i własny głos przekazał to, o czym wszyscy wokół myśleli, lecz nikt nie potrafił tego wyrazić. Widział, co się dzieje na świecie i potrafił zamienić to w piosenkę. Powiedział to, co musiało być powiedziane. Zatem chcąc czy nie chcąc, stał się Głosem Pokolenia. Ludzie chcieli zrobić z niego artystę zaangażowanego, wciągnąć do różnych stowarzyszeń, podczas gdy nie interesowało go coś takiego, jak polityka. Śpiewał tylko piosenki aktualne czy, jak kto woli, protest songi. W tym momencie nie ważna jest ich nazwa, liczy się przeznaczenie – uświadomienie wszystkim, ile rzeczy zdąża na tym świecie w złym kierunku i niesienie nadziei, że jeszcze jest to możliwe do naprawienia.
Utwór Blowin' in the wind był dla Dylana drzwiami do wielkiego świata, otworzył przed nim wrota kariery pieśniarza protestu. Kompozycję można nawet nazwać ojcem wszystkich protest songów. Nie traktowała o konkretnym wydarzeniu, stąd nadal jej przesłanie jest aktualne. Przez stawianie pytań bez odpowiedzi, którą ma przynieść dopiero wiatr  uświadomiła ludziom, że „kule armatnie będą latać dopóty, dopóki nikt się temu nie  sprzeciwi”; uczyła, że „nie można odwracać głowy, udając, że się nic nie widzi”.
Marsz na Waszyngton odbył się 28 sierpnia 1963 roku  na rzecz zniesienia segregacji rasowej. Wystąpiła na nim Joan Baez i Bob Dylan, swe słynne przemówienie wygłosił Martin Luther King. Słowa hymnu Blowin' in the wind każdy uczestnik pochodu zapewne trzymał głęboko w sercu – dokładnie pokazywały przyczynę, która zmusiła ich do protestów.
Kompozycja Masters of War była mocnym ciosem wymierzonym w dowódców myślących, że świat należy wyłącznie do nich, ciągnącym za sznurki i każącym żołnierzom iść dalej, by oni sami, gdy już rozpocznie się piekło, mogli bezpiecznie uciec. Hurricane opowiada historię czarnoskórego boksera Rubina Cartera, pretendenta do mistrza wagi średniej, który został niesłusznie skazany na dożywocie z powodu fałszywego oskarżenia o morderstwo. Sąd dopiero po dwudziestu latach uznał, że wyrok opierał się głównie na akcie rasizmu, co już wcześniej w swoim utworze stwierdził Dylan.
Z kolei Hard Rain's A-Gonna Fall jest relacją małego chłopca z podróży po świecie, podczas której zobaczył „tłum mówców ze złamanymi językami, małe dzieci uzbrojone w bagnety”, „słyszał szum burzy, który był ostrzeżeniem”, widział, jak ktoś umierał z głodu, a inni się śmiali, na szept tysięcy nikt ucha nie skłonił”. Na koniec oznajmia, że „dotrze na szczyt góry, by wszyscy mogli go usłyszeć. Będzie stał na falach oceanu, dopóki nie utonie i pozna swoją pieśń dobrze, zanim zacznie ją śpiewać”. Chce, by wszyscy wiedzieli, że błędy tego świata nie pozostaną bez odzewu i niedługo spadnie ciężki deszcz. I bynajmniej nie chodzi tu o bombę atomową, choć i tego wówczas wszyscy się bali. Chodzi tu coś na kształt potopu, co rozliczy ludzi z ich złych uczynków, będzie też ich wynikiem. Nie jestem pewien, czy ten deszcz przestał już padać – miejmy nadzieję, że przynajmniej zdążył już trochę zelżeć.
Gdy Dylan zarzekał się, że przez piosenkę nie da się nic zmienić, spod jego pióra wyszedł chyba jeden z największych protest songów (i nie mówię tu wyłącznie o długości). Czegoś takiego jak Wszystko Dobrze Mamo (Ja Tylko Krwawię) nikt wcześniej nie słyszał. Cała ówczesna rzeczywistość została przelana na słowa i podana na tacy w ponad kilkunastu wersach. Wiele zwrotów, takich jak „łatwo jest widzieć bez patrzenia zbyt daleko” przyjęła się później jako amerykańskie powiedzenia. Widzimy obraz człowieka, który „nie był zajęty, kiedy się rodził, ale jest zajęty umierając”; mężczyznę który „stawia się w stanie wojny i przygląda wodospadom rozpaczy. A kiedy odczuwa potrzebę jęczenia, odkrywa, że byłby tylko jeszcze jedną osobą płaczącą.”; patrzymy na „reklamy, które nas zdobywają, sprawiając,  że czujemy się, jakbyśmy mogli wygrać wszystko, nawet to, co nigdy nie zostało wygrane.”. Nie można wymyślić mocniejszego prztyczka w nos dla ludzi, którzy patrzą na świat przez różowe okulary lub, co gorsza, ich oczy są zamknięte zupełnie.


Kiedy kaznodzieja modli się o czyjś zły los (*)
Nauczyciele uczą o czymś, czego nie rozumieją
Że czekanie na wiedzę może doprowadzić
do stu dolarowych talerzy
Dobroć ukrywa się za jej bramami
Ale nawet prezydent Stanów Zjednoczonych
Czasem musi stanąć nago

Boba Dylana nie nazywano buntownikiem czy legendą. Nadawano mu tytuły o wiele bardzie niebezpieczne, takie jak: Sumienie Pokolenia, Najwyższy Kapłan Sprzeciwu, Car Odrzuconych, Wielki Biały Brat-Buntownik... Nigdy nie chciał być kimś takim, wyrażał tylko nowe realia i zawierał je w swoich wierszach. Żądano od niego piosenek wskazujących palcem, a on palców miał tylko dziesięć. Pragnął pokazywać ludziom jedynie właściwą drogę, a tymczasem wszyscy wokół chcieli, by stanął na czele pochodu i gdzieś ich poprowadził. A od tego były przecież inne osoby.
Jedną z nich był John Lennon. Już za panowania Beatlesów przejawiał w sobie duszę buntownika, pisząc takie piosenki jak Rewolucja, która była wykorzystywana m.in. w polskich protestach przeciwko władzy komunistycznej w 1968 roku – realia się zmieniały, więc i chłopcy z Liverpoolu musieli iść z duchem czasu. Miłość jest wszystkim, czego potrzebujesz, gdzie Fab Four stwierdzali, że „nie ma niczego do zrobienia, co nie może być dokonane” również wyznaczyło nowe ścieżki w ich rozwoju – a przesłanie tego utworu będzie pewnie aktualne po kres wieków.
Pełny wiatr w żagle Lennon nabrał jednak dopiero po ich rozpadzie. Jego utwory typu Władza w Ręce Ludu, Dajcie mi jakąś prawdę czy wręcz utopijny hymn pacyfistyczny Imagine były dokładnie tym, czego ludzie wtedy potrzebowali – ich duchowymi przewodnikami.
Pierwszym krokiem do powstania czegoś jest zaistnienie tego w naszej wyobraźni. Imagine sprawia, że wyobrażamy sobie „pokój na świecie, brak chciwości i głodu, wszystkich ludzi dzielących się światem. I może powiedzą, że jesteśmy marzycielami, ale nie jesteśmy jedyni. Któregoś dnia przecież  pozostali przyłączą się do nas i świat będzie żył jak jeden”.
Na półmilionowej demonstracji w Waszyngtonie, która odbyła się 15 września 1969 roku wszyscy kołysali się, ze znakiem pokoju na dłoni śpiewając utwór Johna „Wszystko, czego pragniemy, to byście dali pokojowi szansę”. Jej przewodniczący, folkowy śpiewak Pete Seeger przerywał to frazami typu „Czy słyszysz to, Nixon? Czy słyszycie to, wy tam w FBI?”.
Lennon przekonywał, że pokój powinno się sprzedawać jak masło, by ludzie wiedzieli, że mogą wybrać coś innego niż wojnę. Piosenki jedynie uzupełniały jego akcje typu „Łóżkowy pokój-włochaty pokój”, podczas której wraz ze swoją żoną Yoko Ono spędził tydzień w hotelowym łóżku, nakłaniając innych, by zrobili to samo i nie ścinali włosów, dopóki nie skończy się wojna w Wietnamie. Drugim najważniejszym przedsięwzięciem było świąteczne rozwieszenie billboardów z napisami „Wojna skończona! (Jeśli tylko tego chcesz)” - w 1969 roku zawisły one w wielkich miastach, takich jak Nowy Jork, Tokio, Amsterdam czy Rzym.   Piosenkarz spytany, ile te plakaty kosztowały, odparł: „Nie wiem. Na pewno mniej, niż ludzkie życie”.  Dwa lata później na podstawie tej kampanii powstał znany utwór Happy Xmas (War is Over). Gdyby Lennon tylko siedział i śpiewał swoje piosenki, nikt by się nim nie zajął, nie byłby żadnym zagrożeniem. Jednak jego nowe znajomości z takimi ludźmi, jak Bobby Seale z Czarnych Panter (organizacja radykalnie walczyła o prawa czarnoskórej mniejszości w USA), przewodniczenie demonstracjom pokojowym, zdjęcia na tle amerykańskiej flagi z czaszkami zamiast gwiazdek, otwarte krytykowanie administracji i decyzji Richarda Nixona sprawiły, że zainteresował się nim rząd. Jak sam mówił, nagle wzrosła ilość remontów w jego piwnicy, podobnie jak np. u Martina Luthra Kinga telefony były na podsłuchu, śledzono go, gdziekolwiek się nie ruszył. Chcieli, by dostał paranoi i rzeczywiście tak się stało. Władze pragnęły nawet za wszelką cenę bezprawnie wydalić go z Ameryki, co im się nie udało.

I tylko mam nadzieję, że złożą was w pudle (*)
Będę szedł w kondukcie w to blade południe
Potem stanę nad grobem, by upewnić się całkiem
Że już was nie spotkam, bo będziecie martwi

Również zespoły rockowe, sławne ze swych wielkich przebojów niekiedy przypominały sobie o ciemniejszej stronie twarzy tego świata. Dire Straits przekonują, że „jesteśmy głupcami, wypowiadając wojnę przeciwko naszym Braciom Broni”; Pink Floyd zbudowaliby szpital Fletchera dla nieuleczalnie chorych królów i tyranów, w którym mogliby bawić się w zabawy typu „bum bum, bang bang – padnij, nie żyjesz”; Jim Morrison z The Doors śpiewa o „Nieznanym Żołnierzu” w utworze przeciwko wojnie w Wietnamie; Michael Jackson w Heal the World zachęca do ochrony przyrody przed szponami przemysłu; U2 przypomina nam Krwawą niedzieli z 30 stycznia 1972; Phil Collins trochę sarkastycznie śpiewa o problemie bezdomności, ogłaszając, że „to jedynie kolejny dzień w raju”. W Polsce chyba najbardziej znaną kompozycją tego typu jest Dziwny jest ten Świat Czesława Niemena, który w latach 60. stał się nieoficjalnym hymnem kontestującej polskiej młodzieży. „Ludzi dobrej woli jest więcej, choć nadal ktoś słowem złym potrafi zabić tak jak nożem”. Lecz słowem można również pobudzić kogoś do życia.


Jednak ze wszystkich znanych mi protest songów chyba najbardziej wyróżnia się Star Spangled Banner, czyli hymn Ameryki zagrany przez Jimiego Hendrixa, bodaj najlepszego gitarzystę wszech czasów. Moc tego utworu nie leży w słowach, bowiem on ich zupełnie nie posiada. Wygrywana melodia co chwila przerywana jest dźwiękami gitary, które udają odgłosy przelatujących na niebie samolotów i huk spadających na ziemię bomb. To nie jest żadna profanacja, tylko ukazanie Ameryki z jej prawdziwym obliczem
Pieśniarzy wykonujących tego typu muzykę jest znacznie więcej, niż ich garstka, której udało się zaistnieć w mediach i powszechnym myśleniu. Nie zawsze można ich też od razu rozpoznać. Pieśniami protestu mogą być bowiem również utwory, które na pierwszy rzut oka są zwykłymi piosenkami, a tymczasem ukrywają prawdę przed tymi, którzy chcieliby ją wykorzystać przeciw twórcom. I nie mówię tu o odgadywaniu, kim jest Pan Jones w Ballad of a Thin Man, który „pożyczył komuś swoje gardło”, czy „Anioł-kowboj, który galopuje ze swoją zapaloną świeczką na słońce” w Bramach Edenu Boba Dylana – tu chodzi o coś innego. Jeśli bowiem poznamy np. wizję Strawberry Fields Forever Beatlesów taką, jaką podaje nam film Across the Universe Julie Taymor, kompozycja zupełnie zmieni swoje oblicze. Pola truskawkowe staną się areną wojny, gdzie nic nie jest prawdziwe, a same truskawki będą spadającymi z nieba bombami. Podobnie jest z I Want You (She's So Heavy). Przyjmijmy, że to rząd Ameryki pragnie nowych żołnierzy do wojny w Wietnamie, a oni muszą dźwigać Statuę Wolności, krzycząc „Jaka ona ciężka!”. Utwór może mieć nawet więcej niż dwie twarze – wszystko zależy wyłącznie od naszego punktu widzenia.


Czy widziałeś przerażonych ludzi? (*)
Czy słyszałeś spadające bomby?
Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się
Dlaczego musimy szukać schronienia
Gdy obietnica nowego świata
odważnie rozwija się pod czystym, błękitnym niebem?

Zastanówmy się, czy i dzisiaj nie potrzebujemy ludzi, którzy odkryją oblicze prawdy swymi obrazami, mowami i utworami, będą potrafili otwarcie powiedzieć temu wszystkiemu „nie". Gdzie są ci pieśniarze i poeci, którzy mają protestować przeciwko temu, co aktualnie się dzieje? Kolejny hit w komercyjnym radiu nie zmienia świata, nie sprawia, że próbuje stać się on choć odrobinę lepszy, nie wnosi nic nowego. Natomiast Another Brick in the Wall grupy Pink Floyd, sprzeciwiający się zabijaniu indywidualności w szkołach nieśli na ustach czarnoskórzy uczniowie w RPA, protestując przeciwko ich dyskryminacji. Zresztą cały film jest wielkim, rockowym protestem, który porusza wiele tematów, takich jak np. wojna w Goodbye Blue Sky. Jest zatem pewna zasadnicza różnica między jakimkolwiek protest songiem, a światowym przebojem disco czy pop – wpływ na kształtowanie się myślenia u ludzi. Bo sprawdza się stwierdzenie, że jesteśmy tacy, jakiej muzyki słuchamy, w jakim otoczeniu się obracamy i co czytamy.
Czy w naszych czasach również nie „wypacza się prawda o wojnie i pokoju”? Czy nie ma takich osób, jak Mistrzowie Wojny, którzy „skryci za biurkami rzucają na świat strach; zabijają dzieci, nawet te nienarodzone bez imienia? Oczywiście, że są, nie trzeba ich nawet z lupą szukać – wystarczy tylko zdjąć im maski. Jak to zmieniać? Wystarczy jeden dobry uczynek każdego dnia. To zachęci innych również do czynienia dobra. Wyczytałem bowiem gdzieś, że same wiersze i muzyka to za mało –  muszą również być gdzieś ludzie, którzy przekują słowa poetów w prawdziwe czyny.


Mikołaj Wyrzykowski, lat 14
07.01.2011

(*) Cytaty pochodzą kolejno z utworów Boba Dylana: Blowin' in the wind, It's Alright Ma (I'm Only Bleeding), Masters of War oraz Goodbye Blue Sky autorstwa Pink Floydów.

0 komentarze: