Zapiski przyjaciela collie.

Dziecko i collie

piątek, 30 listopada 2012

Czasami nadmiar słów potrafi przysłonić wszystko. 
Czasami po co mówić skoro obrazy są takie piękne, że lepiej patrzeć ?
Życie dostarcza tyle pięknych chwil...


Dziękuję za tę chwilę

Pierwsza recenzja "Opowieści z Sosnowego Lasu"

środa, 28 listopada 2012


W czytaniu jest już sporo książek Mikołaja "Opowieści z Sosnowego Lasu". Wydawnictwo Rudy Smok.  Wczoraj wielka radość, gdyż dostaliśmy wiadomość do przyjaciela o książce i zarazem pierwszą recenzję po jej przeczytaniu. Edyta, dziękujemy!!!

***

"Przeczytałam książkę Mikołaja. Dwa podejścia do lektury ( tj. 2 wieczory). Nie mogłam przestać czytać…
Co mam napisać?. Po prostu, to był bardzo dobry pomysł żebyście zamieszkali w domu w pobliżu lasu, oczywiście bez „rudych smoków” nic by się nie udało!.



Jestem pod wrażeniem kompozycji książki. Rzeczywistość doskonale wkomponowana w fikcję. Wszystko trafne i dozowane w wyczuciem.
Myślę i myślę nad sentencjami, jak do mnie docierają, nawet po zamknięciu książki… Jest ich wiele ( dech zapiera…), ale dla mnie oprócz wyjątkowej dedykacji, za którą serdecznie dziękuję Mikołajowi, jest jeszcze szczególna, „ aby nastał koniec zawsze musi być początek, lecz początek nie zawsze przecież musi się wiązać z końcem”.

Według mnie doskonałe fantasy, w swoim klimacie. Akcja przeplata się wyszukanymi i szczegółowymi opisami: stworzeń, miejsc i czasoprzestrzeni.
Opisy, no właśnie, tak” soczyste” i tak wyraziste, że po chwili od dotknięcia pierwszej strony można się przenieść w historię opisaną w książce Mikołaja. Wyobraźnia czytelnika zaczyna się natychmiast uruchamiać. Normalnie, nie można spokojnie odłożyć książki na jutro! Choć już dobrze po północy!

Zaczynam się zastanawiać czy ta historia nie zdarzyła się naprawdę?

Książka pozostawia bardzo optymistyczne wrażenie dla czytelnika. Choć Kenar przebył długą owianą grozą, mroczną drogę, z przeciwnościami, jakie trudno sobie wyobrazić.  
„Opowieści z Sosnowego Lasu” natchnęły mnie wiarą, nadzieją, że każdy z nas może być Kenarem i panem swojego życia. A życie jest piękne, ale trzeba je Chcieć takim zobaczyć!"



 Collie słuchały, pokładały się przy nogach.,  Cola mruczał.
Kotka na kolanach wiła się jak fryga…, a ja czytałam, ale było…
Edyta & Collie


Odkryć Sosnowy Las

wtorek, 27 listopada 2012

Prosta a jakże piękna recenzja usłyszana w sobotę. 
- Przeczytałem swój fragment i zadumałem się, a trwało to 40 minut. Nad jednym krótkim fragmentem!




" – A więc...jakie jest moje zadanie? – przez chwilę wydaje mi się, że nie jestem sobą i rzeczywiście przeniosłem się do innej przestrzeni. A może to tylko sen?
Strażnik Historii uśmiecha się szeroko i podsuwa mi pod nos „Opowieści z Sosnowego Lasu”.
– Uwierzyć w Świat. Opowiedzieć o wszystkim, co słyszałeś i z czym się spotkałeś. O tym, co się teraz dzieje. Wiesz przecież, że to prawda i każdy może odkryć Sosnowy Las w zwykłym lasku, do którego wybiera się codziennie na spacer z psem. W tej księdze pozostało jeszcze dużo wolnego miejsca – historia wciąż trwa i każdy może do niej dopisać swoją własną, niepowtarzalną stronę." 

Jak collie z kotem

piątek, 23 listopada 2012
Zdjęcie może wiele pokazać, a różne już zdjęcia oglądałam, ale żeby collie z kotem jadły z jednej miski...


a potem razem leżały na skórze przytulone do siebie, tego moi kochani jeszcze jak żyję nie widziałam.

A to jest po prostu wielka przyjaźń, niesamowite !!!! Jak collie kotem !

Gdyby było mi  za mało to dostałam jeszcze dwa zdjęcie z wilczakiem czechosłowackim


w czasie zabawy i odpoczynku.


Małgosiu, dziękuje za zdjęcia. Są niesamowite !!!!

Nauka i zabawa

czwartek, 22 listopada 2012

Czy może być widok bardziej puchaty ? Dywan w mnóstwo frędzelków niczym wysoka trawa, a na niej puchaty Fontuś, na dywanach, i jeszcze ta zabawa...



A tymczasem to nie koniec niespodzianek, w wieku 15 tygodni FONTE Grenwood FCI podaje już łapkę.



Aniu i Michale, bardzo dziękuję za zdjęcia i filmy.  
Zawsze kiedy dostaję takie wiadomości oglądamy je rodzinnie
- O jak biegnie, o podaje łapkę, o jak wraca na wołanie i tak na okrągło.

Na luzie i na smyczy

środa, 21 listopada 2012


Collie uwielbiają biegać, bawić się podążać za człowiekiem




Ale także bardzo łatwo uczą się chodzić na smyczy, żeby być z człowiekiem.



A co collie musi umieć aby pokazać się na wystawie ?

1. Biegać ruchem płynnym w kółku przy lewej nodze właściciela.  Ruchem płynnym ruchem oznacza- swobodny bieg ale nie kłus.

2. Biegać ruchem płynnym po linii prostej w obie strony

3.  Stać w pozycji wystawowej
- grzbiet prosty, 
- nogi tylne tak jakby zatrzymał się w biegu, 
- łapy przednie w linii równej, 
- szyja wyciągnięta, 
- uszy postawione, nasłuchujące, ciekawe

4. Pokazać swoje zęby

5. W przypadku psów umieć wytrzymać sprawdzanie przez sędziego obu jąder

Początki takiego ćwiczenia możecie zobaczyć na powyższym filmie.

Czy masz swój Sosnowy Las

sobota, 17 listopada 2012
Czy macie swój sosnowy las ? Las do spacerowania, odkrywania, rozmawiania. Ja już marzę o jutrzejszej niedzieli i naszym spacerze.

 " Pozwól, by słowa poniosły cię do nieznanych ci miejsc, tam, gdzie tworzą one rzeczywistość. Do najpiękniejszej krainy – wyobraźni. – odruchowo kiwam głową, nawet nie zauważając tego, co robię. Gospodarz wypija ostatni łyk herbaty, bierze głęboki oddech, po czym oznajmia – A więc czas wyruszyć w tę podróż..." fragment "Opowieści z Sosnowego Lasu" Mikołaj Wyrzykowski ( więcej księgarnia- link )





Dostałam kilka zdjęć w jesiennej scenerii w sosnowo-brzozowym lesie od rodziny DAWN MIST Grenwood FCI. Kasiu - dziękuję !

Kokosanki a żółtko dla collie



To miała być prosta sprawa. Weź składniki i wymieszaj. Ale nie obyło się w międzyczasie bez telefonu
- Ratunku, masa kokosowa jest twarda, czy aż tak twarda jak powinna być?
I tu powstał poważny problem, bo jak wyrazić twardość masy kokosowej przez telefon, twarda jak co….? Jak mieszam łyżką to….. ?
No właśnie.
Wcześniej dostałam na posmakowanie od Brydzi kokosanki, jak to określił Mikołaj z raffeallo w środku. Były mięciutki, lekko zrumienione, rozpływające się w ustach. Takie właśnie musiałam zrobić


Zabrałam się za kokosanki, gdyż stały się on marzeniem chłopaków, zrób takie same.

Wyjmuję ciasteczka z piekarnika. I ... niestety rozpadają się tworząc kruszonkę kokosową. No niektóre są w całości, więc mogę zrobić zdjęcie. Ale miały wyjść inne!
Co mogło się zatem wydarzyć ? 
Był przepis, i to sprawdzony przepis, był telefon ratunkowy do przyjaciela i …powinno się udać.
Wreszcie dochodzę do epokowego odkrycia- kochani- jajko jajku nie jest równe, i białko w nim też. Trzeba wyczucia w suchości i wilgotności masy kokosowej. Ale praktyka czyni mistrza, więc będę dalej piec, dochodząc do doskonałości.

 ***

Wreszcie przychodzą chłopaki, a dom pachnie kokosowo. Mikołaj zachwycony bierze ciasteczko i ... niestety woła
-  A czemu ono nie jest miękkie w środku ?
- Wiesz synku, to pierwsza próba, poprawię się- odpowiadam chcąc jakoś złagodzić rozczarowanie.
- Pokaż przepis- włącza się Wojtek wciągając kolejne ciasteczka, przy czym czyta składniki i sposób wykonania
- I jak ?- pytam się chcąc uzyskać od niego opinię o wypieku
- Dobre,  bo wciągają, a co zrobiłaś z żółtkami z tych jajek ? - odpowiada Wojtek
- A ty od razu, co zrobiłaś, co zrobiłaś...... ano psy się ucieszyły! Żółtka są zdrowe, nie wiesz ?


 
Kokosanki a żółtko dla collie



Składniki na 12 - 15 sztuk:

20 dkg wiórków kokosowych
14 dkg cukru
2 białka
5 dkg masła
3 łyżki mleka 3,2 proc. tłuszczu
( a żółtka daj collie)

Sposób przygotowania:

Masło rozpuścić w rondlu na wolnym ogniu, następnie dodać cukier i wymieszać. Gdy cukier się rozpuści zdjąć rondel z ognia, dodać mleko i ponownie zamieszać. Od razu dodać wszystkie wiórki kokosowe i szybko mieszać. W osobnym naczyniu ubić  na sztywno białka i połączyć z ostudzoną masą kokosową. Nabierać  po łyżce masy kokosowej i układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i posmarowanej masłem. Piec w piekarniku rozgrzanym do 170  C do zrumienienia /ok 15 min./

Smacznego! Pozdrowienia Brydzia i Rysiu



Czasami czuję się prawie, jak Św. Franciszek, nie żeby tu o moją doskonałość chodziło, co do niej to jeszcze daleka droga. Chodzi mi raczej o dary natury, którymi jestem obdarzana…

A to dostanę pierogi i to ruskie, jak my je lubimy, i to właśnie wtedy dostanę kiedy nie mam co na kolację, bo nie było czasu na zakupy. A to jestem obdarowana gąskami z wywarem, żebym nie musiała się martwić, co zrobić na obiad, co wymyślić, żeby było inaczej i zdrowo i smacznie. Gąski na zupkę gąskową, taki rarytas. Nie wspomnę już o kwiatach, jakich nigdy wcześniej nie dostawałam. Same dary z nieba. 
Tylko ta doskonałość stale jeszcze mi nie wychodzi.



Premiera "Opowieści z Sosnowego Lasu"

czwartek, 15 listopada 2012
12 listopada 2012 w Cafebajarka.pl w Toruniu odbyła się oficjalna premiera powieści Mikołaja Wyrzykowskiego "Opowieści z Sosnowego Lasu". Wśród obecnych byli także przyjaciele collie. Dziękujemy Małgosiu, Brydziu i Rysiu, Kasiu ( razem licząc po collie to daje 5 collie).










Fragmenty spotkania autorskiego


Zapraszam do zamawiania książki Mikołaja w księgarni Wydawnictwa Rudy Smok - pod poduszkę, na mikołajki, po choinkę.

"Opowieści z Sosnowego Lasu" Mikołaj Wyrzykowski-Księgarnia- link

Hala nie jest łatwa

środa, 14 listopada 2012
Śliska podłoga, spotęgowany hałas, kumulacja zapachów, a tu trzeba biegać i pokazać się z najlepszej strony.

Hala nie jest łatwa. Posłuchajcie jej odgłosów.



Przed wystawą psów na hali warto przyjechać szybciej, poćwiczyć, przyzwyczaić się.



Dnia 10.11.2012 na Międzynarodowej Wystawie Psów w Kielcach

EAGLE EYE Grenwood FCI-  pies, klasa baby, Lokata I, ocena najlepsza- wybitnie obiecująca, Best Baby w rasie

"W klasach baby i szczeniąt pies może otrzymać oceny:
WYBITNIE OBIECUJĄCY (WO)
OBIECUJĄCY (OB)
MAŁO OBIECUJĄCY (MO) ( z regulaminu wystaw psów- s. 6 - link )

DELILAH Grenwood FCI- suka, klasa pośrednia, Lokata I, ocena najlepsza- doskonała, CWC (CAC) czyli certyfikat na wystawowewgo championa Polski

"Ocena „DOSKONAŁA” (DOSK.) może być przyznana psu bardzo bliskiemu ideałowi wzorca rasy, będącemu w doskonałej kondycji fizycznej i psychicznej, który wykazuje harmonię oraz klasę w postawie i ruchu. Jego zalety jako przedstawiciela rasy pozwalają zignorować drobne niedoskonałości, ale piętno płci musi być wyraźne. ( z regulaminu wystaw psów s.6- link )

Na każdej z wystaw kynologicznych w kraju sędziemu przysługuje prawo przyznania certyfikatu (zwanego w skrócie CWC/CAC) na wystawowego championa Polski.
W każdej rasie certyfikaty mogą otrzymać psy i suki, które uzyskały ocenę doskonałą z lokatą pierwszą w klasie pośredniej, otwartej, użytkowej i championów, bez względu na liczbę konkurentów.
Trzy CWC/CAC (od 1 stycznia 2012 r. cztery CWC/CAC - zasada ta dotyczy psów/suk, które pierwsze CWC/CAC uzyskają po 1 stycznia 2012 roku. Pozostałe nabierają prawo do championatu
na dotychczasowych warunkach.), uzyskane od trzech różnych sędziów - w tym co najmniej jeden na wystawie klubowej lub międzynarodowej - są podstawą do przyznania psu (suce) tytułu Championa Polski, pod warunkiem, że między pierwszym a ostatnim wnioskiem upłynęło co najmniej 6 miesięcy (np. 1.01 do 2.07). ( z regulaminu wystaw psów- s. 8 - link )

Jak zrobić ocet jabłkowy

sobota, 10 listopada 2012


De Forest Clinton Jarvis (15 marca 1881 - 18 sierpnia 1966) był  lekarzem z Vermont (USA), który prowadził obserwację zwierząt hodowlanych. Zauważył on, że chłopi regularnie dodawali do paszy dla zwierząt ocet jabłkowy, co zwiększało stan odporności, rzadziej pojawiały się stany zapalne, miały mniejsze kłopoty trawienne.

W tym rejonie także ludzie wypijali dla wzmocnienia organizmu mieszkankę woda źródlana, odrobina octu i miód.

Kiedy przeczytałam te spostrzeżenia rozpoczęłam studiowanie tematu "Ocet jabłkowy- wpływ na ludzi i zwierzęta". Od studiowała przyszła pora na czyny i tak od roku 2011 produkujemy własny ocet jabłkowy.
 

 Foto 26.05.2011

Od tej pory my i nasze collie spożywamy ocet jabłkowy. Podzielę się z Wami swoimi efektami poszukiwań walorów zdrowotnych octu jabłkowego dla ludzi i zwierząt.
 

Produkcja własnego octu jabłkowego

Etap I
5 kg jabłek z uprawy ekologicznej, dojrzałych i słodkich, do produkcji octu nadają się tylko jabłka zdrowe, nie mogą być nadpsute i poobijane,
1 g suszonych drożdży winiarskich dla produkcji wina
Balon na wino z rurką
Sokowirówka

Przygotowanie: Jabłka umyć i przepuścić przez sokowirówkę, sok wlać do baniaka, dodać drożdże suszone,  nałożyć korek z rurką fermentacyjną ( jak do każdego innego wina)
Baniak powinien stać około 1 miesiąca w miejscu o stałej temperaturze w temperaturze około 18-20 stopni.
Moszcze jest gotowy, gdy piana opadnie na dno.



Etap II
Naczynie o szerokim otworze u góry, wygodne do potrząsania

Przygotowanie: Zawartość baniaka przelać do naczynia szerokiego i płaskiego, aby uzyskać największą powierzchnię u góry, do wysokości 3/4 naczynia.
Naczynie postawić w ciepłym miejscu powyżej 20 stopni, najlepiej około 26-28 stopni.
Naczynie przykryć po kilku dniach lnianą ściereczką lub gazą.
Ocet wymaga doglądania, gdyż raz dziennie należy naczynie lekko potrząsnąć, nie topiąc pojawiającej się na wierzchu śluzowatej warstwy. Od czasu do czasu można napowietrzyć za pomocą węża wdmuchać nieco powietrza do płynu w naczyniu.
WAŻNE Brak tlenu szkodzi bakteriom octowym

Czas produkcji octu to 1-3 miesięcy. Po około trzech tygodniach należy zacząć smakować ocet.
Na koniec przefiltrować powstały ocet przez lnianą ściereczkę lub papierowe filtry do kawy.
WAŻNE: nalać do ciemnych butelek i zamknąć naturalnym korkiem


Obecnie znowu przechodzimy etapy produkcji octu.

 foto 2.11.2012

Ciąg dalszy nastąpi...

Collie w filmie "Opowieści z Sosnowego Lasu"

wtorek, 6 listopada 2012

Pięć moich collie w filmie promujących książkę Mikołaja. (Denfris MAGICAL BLISS, także na okładce książki, NEBRA Przyjacielskie Nastawienie, Sunresc Lace CARUSO, BIG DREAM Grenwood FCI, DELILAH Grenwood FCI.


Zapraszam do obejrzenia. 


 

"Wszyscy mają jakieś zdolności. Po śmierci Bóg się zapyta: „Co uczyniłeś z talentami, które ci dałem? Jaki uczyniłeś z nich pożytek dla innych?”, dlatego pragnę jak najlepiej wykorzystać swoje życie. " ( fragment wywiadu z Mikołajem, który ukazał na portalu mamycel.pl - link  zapraszam do przeczytania )

Książka "opowieści z Sosnowego Lasu" do nabycie w księgarni Rudy Smok - link   POLECAMY i czekamy na Wasze recenzje

Opowieść o Rudym Smoku

poniedziałek, 5 listopada 2012


Opowieść o Rudym Smoku

Historia, którą wam opowiem, działa się dawno temu – tak dawno, że zapomniano nawet o tych, którzy ją niegdyś opowiadali przy blasku ogniska. Ludzie przeminęli, drzewa się zestarzały, przetarto nowe szlaki – pozostało jedynie to samo słońce, wciąż świecące nad nami.


I opowieść...
Pewien stary piekarz mieszka w małym, położonym w malowniczej dolinie kamiennym miasteczku. Mówią, że kiedyś był kimś – miał bogactwa, przyjaciół i wielkie ambicje na przyszłość. Mówią też, że można zwyciężyć wojnę po przegraniu wszystkich bitew, że człowieka nie ceni się za brak upadków, lecz umiejętność podnoszenie się z ziemi...


On jednak stracił wszystko, co posiadał i teraz czeka na pomyślne zrządzenie losu...
Stary piekarz żyje z dnia na dzień, zapominając, kim tak naprawdę jest. Pali za sobą wszystkie mosty, odcina się od rzeczywistości, powoli traci przyjaciół, zapomina, co jest czym. Jego chleb jest coraz gorszy, ludzie omijają z daleka jego piekarnię, bojąc się, że połamią sobie zęby na jego wypiekach – tego samego zresztą boi się sam piekarz.
Codziennie nad ranem staje przed dużym lustrem i zastanawia się, kim tak naprawdę jest.
– Jestem zwykłym cieniem...Ale cóż mogę na to poradzić? Trzeba żyć dalej. – mruczy do siebie.


Pewnego dnia, gdy chodzenie zaczęło sprawiać mu coraz większą trudność, a z głowy powypadały wszystkie włosy, zdarzyło się coś dziwnego. Nad ranem, gdy piekarz jak zwykle przeglądał się w lustrze...nic tam nie zobaczył. Pustka. Nieznana, złowroga, jakby jęcząca z rozpaczy pustka. Otchłań, która pożera wszystko, co piękne, w każdym nowym dniu.
Starzec machnął na to ręką i po monotonnym dniu zapadł w niespokojny sen. Dręczyły go koszmary, w których huragan nawiedzał jego głowę i porywał ze sobą wszystkie wartościowe myśli. Gdy się obudził, zlany potem, od razu poszedł przed lustro. Zamiast swojego odbicia zobaczył tam jednak wielkiego, rudego smoka, który wpatrywał się w niego uporczywym wzrokiem – zupełnie, jakby czegoś oczekiwał – ruchu, słowa, działania...czegokolwiek. Nie wyglądał na groźnego, sprawiał raczej wrażenie, jakby chciał mu pomóc. Mimo to przerażony starzec rozbił lustro i z krzykiem wybiegł na ulicę.
W ciągu kolejnych nocy dręczyły go koszmary, które pozbawiały go snu – gdy zaś udało mu się zasnąć, nawiedzał go wielki smok o długiej szyi porośniętej kolcami zakrzywionymi jak ostre sierpy. Nie mógł się od niego uwolnić, przeraźliwie bał się podejść do jakiegokolwiek lustra.
W końcu przemógł się i stanął przed lustrem w swoim domu, które jakimś cudem znowu było w całości. Smok palił wszystkie miasta, na jakie się natykał i kradł z nich cały chleb. Na końcu porywał wszystkich piekarzy i zanosił ich do swojej jamy.


Starzec zaraz pobiegł do swego jedynego przyjaciela i opowiedział mu tę historię.
– Kto wie, może on chce coś ci przekazać? – usłyszał odpowiedź.
– Tak sądzisz? – przyjaciel pokręcił głową. – Nie możesz ryzykować. Wyrzuć lustro, zapomnij o tym wszystkim, to może cię zgubić. Jesteś zwykłym piekarzem, co chcesz osiągnąć?
W starcu zagotowała się krew, gwałtownie upuścił na podłogę filiżankę z herbatą. „Każdy ma w sobie coś wyjątkowego” – pomyślał.
– Idę poznać się z moim smokiem – oznajmił i wyszedł, uprzednio się pożegnawszy.


Szybkim krokiem wrócił przed lustro, spojrzał krytycznym wzrokiem na smoka i zadał mu pytanie.
-      Kim jesteś?
-      Tym, kogo w sobie kryjesz. Mieszkam w twoim sercu, lecz uwięziłeś mnie w lustrze. Teraz musisz we mnie uwierzyć, uwierzyć w siebie – odpowiedział mu smok.
-      Mną? Ale...dlaczego niszczysz te miasta? Dlaczego zabierasz chleb?
-      To nie miasta, tylko twoi przyjaciele. A chlebem są twoje marzenia. Zapominając o swoich marzeniach, niszczysz samego siebie.
-      Co mogę na to poradzić? – zapytał się piekarz, lecz w tej samej chwili wpadł mu do głowy pewien pomysł. O, jak brakowało mu wcześniej takich pomysłów! – Mógłbyś mi w czymś pomóc? Potrzebuję zmian...a zwłaszcza mój chleb. Moglibyśmy razem piec pieczywo?
-      Bardzo chętnie – smok jakby się uśmiechnął. – Razem zmienimy twoje serce. Działajmy, więc, nie ma na co czekać!
Można powiedzieć, że od tego dnia życie piekarza rozpoczęło się na nowo. Rudy smok opuścił swoje więzienie w lustrze i swym ogniem pomagał piec chleby, które stały się niezwykle pożądane przez ludzi na całym świecie. Każdy chciał spróbować choć kęsa tego wyjątkowego pieczywa, które nabierało zupełnie niepowtarzalnego smaku, gdy ludzie się nim nawzajem dzielili.


Piekarz zaczął wiele podróżować, sprzedawać swój chleb i wraz ze swoim przyjacielem smokiem opowiadać o licznych przygodach i bohaterach codzienności. Teraz dopiero poczuł, że prawdziwie żyje. Zrozumiał, czym jest to, co ludzie powszechnie nazywają szczęściem.
Stał się jednością ze swoim smokiem, który pomagał mu pokonywać trudy i dążyć do nowych celów. Odzyskał dawnych przyjaciół. Spełnił też swoje wielkie marzenie, o którym wcześniej zapomniał – zaczął pisać opowieści swojej wyobraźni i wkładał je do środka swoich pysznych chlebów. Rudy smok zanosił je wszystkim spragnionym nowych przygód, chętnym zaspokojenie własnej ciekawości – a takich nie brakowało.
Pewnego dnia jeden z chlebów wrócił do piekarza. Ten rozłamał go i w środku, zamiast swojej opowieści, znalazł kawałek pergaminu i glinianą figurkę smoka. Było na niej napisane: „Mądry jest człowiek, który zna innych. Wielki zaś jest ten, który w ich szczęściu odnajduje samego siebie.”


Stary piekarz usiadł na kamieniu i zapłakał łzami radości, w świetle słońca przypominającymi małe iskierki spadające na ziemię, która przez chwilę rozpalała się ich żywym ogniem.
Zrozumiał, że każdy z nas potrzebuje swojego rudego smoka.

autor Mikołaj Wyrzykowski, lat 15




Zapraszam na stronę Wydawnictwa Rudy Smok

Tutaj będzie można kupić książkę Mikołaja
wysyłka już od 12 listopada 2012.

Collie na padoku z koniem

niedziela, 4 listopada 2012
Nie będę dużo pisać, bo po co! 
Najlepiej będzie jeśli pooglądacie sobie film i zdjęcia.

DELILAH Grenwood FCI urodzona 12 marca 2012, lubi konie.
Najpierw jak miała 2 miesiące była w stadninie. Polegała to na tym, że usiadła pomiędzy boksami i wąchała. Ona mała, a one duże, bardzo duże.

Zdjęcia z pierwszej wizyty w stadninie z dnia 28.05.2011


Dwa miesiące temu, a więc po sporej przerwie była znowu z wizytą u koni. Tym razem wąchała się z nimi. Ona niby już duża, bo mająca 17 miesięcy, ale i one nadal dużo większe. ( 12.08.2012- link do zapisku)



Dzisiaj w wieku 19 miesięcy, biegała po padoku w czasie nauki jazdy konnej.
A wyglądało to tak. 
Zdjęcia i film z dnia 03.11.2012









Zaś po lesie biega tak




Jestem ciekawa czy jej rodzeństwo miało kontakt z koniami.
Mam szczeniaczki ze wspaniałymi charakterami, które są po tej samem matce jak Delilah ( więcej- link)