Lubię słuchać
tego głosu natury, jaki wydają z siebie szczeniaczki przyssane solidnie do
ciepłych, dający mleko matczynych sutków. Początkowe wiercenie i szukanie,
zamienia się w jednostajny odgłos, jednocześnie tankującej mleko drużyny.
I
tak co 3 godziny!!
W momencie,
kiedy mleka najwięcej płynie zapierają się łapkami wyprostowując je, i piją i piją. Wpadają wówczas
także wszystkie w jednakowy trans.
Pod koniec tankowania robi się znowu
nerwówka. Stanowiska opróżnione, a niektóre mają ochotę jeszcze na dolewkę.
Zaczynają przepychać się jednocześnie cmokając w poszukiwania tego życiodajnego
płynu. Czy w tej kuchni dają dolewki? Czy dla nas starczy?
Mleka matki dającego życie...jest stale na miejscu.
ha ha ha Śmieszne!