Obiecałam, że będzie o wełnie. Ale nie mogę i nie chcę dzisiaj o tym
pisać, ponieważ z samego rana miałam telefon. Ten telefon zmienił dzisiejszy dzień.
Jest wcześnie
rano. Dzwoni mój telefon. Słyszę w słuchawce męski, płaczący głos. Nie
rozpoznaję osoby. Po chwili przez szloch rozpoznaję, to mój znajomy
opowiada mi przez łzy swoją tragiczną historię.
- Schodzę rano
po schodach, a tam na samym dole schodów leży moja matka z głową przy twardej krawędzi zakończenia schodów. Pod jej
głową jakieś zawiniątko. Coś, co ją zamortyzowało. Zbiegam prędko. Matce, nic nie jest, tylko sama nie umie wstać, jest poobijana. Kiedy ją podnoszę patrzę i widzę, że pod jej głową leży mój ukochany york. Amortyzując upadek matki
został całą siłą uderzony w klatkę piersiową, jamę brzuszną. Śmierć na miejscu.
( Słyszę męski płacz i sama zaczynam obcierać łzy) . Kiedy rozmawiam z matką
dowiaduję się, że gdy spadała ze schodów mój mały york przez cały czas
podkładał się pod nią. Ona go odganiała machając rekami. Jednak na końcu wreszcie
udało mu się i podłożył się pod jej głowę, minimalizując skutki jej uderzenia.
Co mam
powiedzieć? Przychodzi mi tylko jedna oczywista myśl.
- Twój ukochany
york uratował matkę. Gdyby nie on, sama z wielką siłą uderzyłaby w twarde
zakończenia schodów.Chciał jej pomóc i to zrobił.
- Jak sobie
radzisz z taką ilością futra? Codziennie je czeszesz? Czy nie lepiej jest mieć
psa krótkowłosego? Czy w domu nie latają futra niczym dmuchawce-latawce? Czy twoje psy były wczoraj kąpane i czesane?
Ty nic nie robisz tylko biegasz z grzebieniem ?
Te i podobne
pytania słyszę często na widok moich psów. Ale zdarzyło mi się także słyszeć
takie:
- Jak ty masz
dobrze, futro długie, miękkie sama przyjemność sprzątania. Mój pies ma krótki i
ostry włos, który wszędzie się wbija.
No właśnie, poza
nielicznymi rasami wszystkie psy linieją, czyli gubią podszerstek, zmieniając
swoje futerko z wersji zimowej na letnią. A co pies, nie może mieć takiej potrzeby?
Otóż ma. My na lato bikini, a on wersja light futra.
Linienie - to
naturalny proces zrzucania martwych włosów i wymiany futra.
Budowa sierści u
collie: dwa rodzaje - sierść długa i podszerstek.
Cechy podszerstka:
gęsty, stosunkowo długi, miękki, o właściwościach izolacyjnych
Collie to czysta
rasa i ceniona za brak psiego zapachu. Posiadając sierść szorstkowłosą łatwo
same utrzymują czystość. Jeśli collie się ubrudzi chodząc po błocie, wówczas
położy się, wyschnie, otrzepie się i jest czysty. Dobrze jest szczotkować collie
średnio 1-2 razy w miesiącu. Przed czesaniem należy sierść zawsze spryskać chociażby
wodą. Szorstkowłosa sierść collie tak łatwo się nie kołtuni. Jedynie sierść
młodzieńcza collie może kołtunić się za uszami, pod pachami i pachwinami.
W okresie
linienia wiosenno-letnim collie tracą podszerstek. Jeśli chcemy przyspieszyć
wylinienie dobrze jest collie wykapać. Najbardziej obfite jest linienie u młodych collie, gdy tracą futro młodzieńcze. Jest to tzw. pierwsze linienie. W
okresie linienia częściej czeszemy collie. Najlepiej wyczesać od razu całego collie i sierść zbierać na wełnę ( o tym w kolejnym zapisku)
Długie futra
falują na tle zielonej łąki.
Ja mogłabym tak patrzeć i patrzeć.
Mam taką
przypadłość, że czasami nagram film, żeby jeszcze częściej patrzeć.
Odczytajmy znaki
przyrody, która jest zielona i jedzmy zielone. W ciepłą majową niedzielę na
moim stole zagościła zupa chłodnik szpinakowo- pokrzywowa. Lekko
kwaskowa i pięknie zielona. Jeśli nie jesteście przekonani do pokrzywy, to ta
zupa na pewno będzie wam smakować w upalne dni. Najtrudniejsza sprawa to znaleźć
hodowlę pokrzyw. Ja odkryłam nowa, dużą, w cieniu drzew, z dala od drogi. Będziemy mogli nadal jeść pokrzywę, a potrzeby mamy duże.
Zupa
szpinakowo-pokrzywowa
220 g szpinaku
110g g pokrzywy
600 ml mleka
700 ml bulionu
1 opakowanie serka wiejskiego ( twaróg ze śmietaną)
przyprawy: sól
i pieprz
Szpinak i
pokrzywę myjemy. Świeżą pokrzywę dusimy na patelni z oliwą i wrzucamy do
garnka. Dodajemy do garnka szpinak, mleko, bulion, gotujemy około 10 minut,
przyprawiamy, dodajemy serek wiejski i całość miksujemy na krem. Podajemy
najlepiej jako chłodnik ( choć i ciepła także jest smaczna) z dodatkiem do
wyboru: ugotowanego na twardo jajka, klusek, krewetek, grzanek.
Moje collie
dostały także uduszone pokrzywę ze szpinakiem.
Ten przepis, który otrzymałam od
Jurka mieszkającego na Ukrainie czekał na realizuję aż dziewięć dni. Strasznie długo, ale wreszcie jest ten dzień, ciepła sobota.
Kiedy zobaczyłam
Jurka bułeczki, miałam ochotę koniecznie je spróbować. A że na Ukrainę na
bułeczki jest kawałek drogi, dostałam przepis i upiekłam. Czy tak smakuję ja te
z oryginalne nie wiem, Ale są na zakwasie, mają wspaniałe nadzienie i jeszcze
ciepłe cudownie pachną...
Do zakwasu dodać ciepłego mleka z rozpuszczonym cukrem i 50g mąki. Nakryć i zostawić w ciepłym miejscu na 30 min. Następnie dodać resztę maki, masło, sól,
cukier waniliowy, 2 jaja, i całość zagniatać, odłożyć na 30 min.
Rabarbar- obrać ze skórki,
pokroić na małe kawałeczki, posypać cukrem i cynamonem. Odłożyć do zmiękczenia.
Ciasto jeszcze raz zagniatać, podzielić na 13 sztuk, do środka łyżeczką nakładać
porcje rabarbaru (bez soku) i zaklejać bułeczki formując na na podłużne. Wyłożyć
na blaszkę, posmarować zabełtanym jajkiem. Włożyć do nagrzanego piekarnika do temperatury 180 stopni i piec
około na 30min, aż się zrumienią. Gotowe można posypać cukrem pudrem lub cukrem
pudrem z cynamonem.
Siedząc w ciepłym majowym słońcu popijam kawkę zajadając się jurkowymi bułeczki. Jurek dla Twojej Rodziny pozdrowienia z Polski.
W końcu piątek,
jestem już zmęczona tym tygodniem. Objuczona
pakunkami otwieram drzwi wyjściowe od domu i idę w kierunku samochodu. Naciskam pilota, otwieram drzwi, żeby poukładać na siedzeniu moje torby i torebki. A tu
nagle hop i nie wiadomo skąd przeleciało jedno rude, wskoczyło przez otwarte
tylne drzwi samochodu i czym prędzej rozłożyło się w pozycji "pomiaru na
metry" na całej długości tylnego siedzenia. Jak ona lubi jeździć
samochodem, pomyślałam i od tego momentu wydarzenia dzisiejszego dnia nabrały podróżniczych kolorów, a myśli o planowanych przez nas podróżach stale nie dawały mi spokoju.
W południe pasjonowałam się filmem traktorem w podróży. Traktor URSUS 6014, maksymalna prędkość 30 km/h i przejechane około 20 tysięcy kilometrów po Ameryce Południowej.
Ech te podróże, szalone pomysły.
Grupa młodych pod przewodnictwem Marcina Obałka w podróży Ursusem6014
Film Youtube przesłany przez brauza24ursuspolski- link
Co zrobić, żeby collie chciał podróżować ?
Po prostu zabierać go w podróże.
Podróż to nie jest wyjazd do weterynarza.
Podróż to radość, przygoda, to nowe jawiące się za każdym zakrętem, to zapachy, ludzie i przyroda.
Przypinam pasami
samochodowymi drewniane anioły. Niebieski anioł siedząc na zgrabnym stołeczku
rozkłada swoje białe skrzydła na przednim fotelu samochodu. Musiał się on jakoś
przytulić się do drugiego anioła w różowej sukmanie trzymającego przez
całą drogę małą gitarę. Mam dwa anioły z przodu, jednak to nie
wszystko. Przez tylną szybę śledzą trasę
sobotniej wycieczki moje dwa collie Nebra* z Lalką*. Przed nimi na tylnym
siedzeniu usadowił się jeszcze największy anioł z dużą gitarą i jeszcze wibrującymi od
dźwięku strunami. Tuż obok przysiadł Pan Jezus zadumany. Do wycieraczki
przytulił się czarny i stylowy fortepian. Będąc otwarty, w środku zamiast strun, młoteczków i
kołeczków, ma z fantazją wyczarowane słoneczniki, malwy, słońce i księżyc.
Zatrzymuję się
przy przystanku autobusowym szukając drogi wyjazdu z miasta. Wołam do
dziewczyny stojącej najbliżej samochodu, która z pewnym zdziwieniem przygląda
się mojej menażerii samochodowej.
Jadę dalej. Na
każdych światłach, kiedy tylko zatrzymuję się patrząc w tylne lusterka
dostrzegam wędrujące po szybach palce dzieci- O,O, dwa takie same- pewnie
mówią o moich tylnych pasażerach. Nie
widzą pełnego składu mojej dzisiejszej wycieczki.
Małgosia do
mojej ferajny dodaje jeszcze długi, szczelnie zawinięty kartonowy
pakunek z instrukcją " Uważać i odwinąć w domu". Muszę go jakoś pomieścić
na tylnym siedzeniu.
Blisko domu, a
jeść się chce, muszę się jeszcze zatrzymać, żeby porozmawiać. Wyjmuję moje anioły stawiając je pod małą płaczącą wierzbą
rosnącą tuż przy kościele na zielonej i gęstej trawie.
Wzbudzają zachwyt.
Trafił mi się nawet znany fotograf. On podążał za aniołami uzbrojony w długi obiektyw, a ja z moim małym niezbędnikiem foto zdążyłam pstryknąć takie zdjęcie.
Wróciły
niezapominajkowe widoki za moim oknem. Znowu zrobiło się niebiesko i wróciły
wspomnienia. Dzisiaj jest dzień niezapominajki. Jak to było przed rokiem, czy pamiętacie?
Collie " Summer" Karibuni Desert Song (o: Demelewis Dark
Moon Driftin' Over Corydon & m: Karibuni Tennessee Waltz) mieszka z rodziną
Beverley Linstead w Wielkiej Brytanii.
Collie: Karibuni Desert Song wł. i fot. Beverley Linstead
Zaczęła śpiewać, gdy miała jeden rok. Pewnego dnia
oglądała ze swoją rodziną telewizyjny program Rytmiczne Przedszkole. Gdy w
programie było słychać muzykę zaczęła wydawała z siebie dźwięki. Od tamtej pory
śpiewa do dzisiaj.
"Summer" lubi dostawać w nagrody za różne sztuczki kiełbasę
i ser, zdobywając przy tym certyfikat najlepszego łapacza kiełbasy. Jednak
śpiewa za darmo, bez nagrody, bo ona kocha śpiewać.
Dla mnie jest to
niezwykły film, gdyż lubię żywą muzykę i nigdy nie słyszałam śpiewającego
melodię i w rytm collie.
Zobaczcie
zresztą sami jak collie "Summer" śpiewa z Beverley dobrze znaną w Wielkiej
Brytanii piosenkę dla dzieci w wieku od 1 do 3 lat pod tytułem "Round and
Round the Garden"
Patrzę na film i zadaję sobie
pytanie-Dlaczego moje collie nie śpiewają?
Ostatnio, kiedy
z Mikołajem wygrywaliśmy różne melodie, on na gitarze, ja na skrzypcach, moja
najmłodsza collie Delilah podeszła do mnie i rozłożyła się przy mnie układając
swoją głowę na moich nogach.
Poddając
analizie swoją obecną sytuację dochodzę do wniosku, że w celu rozśpiewania
moich collie mam dwa wyjścia: albo zmienić swój muzyczny repertuar albo
wreszcie zacząć więcej w domu śpiewać. A może zastosuję oba rozwiązania? Przesyłam gorące pozdrowienia z Polski.
***
Collie"Summer"
KaribuniDesertSong(by: DemelewisDark
MoonDriftin'OverCorydon& m: KaribuniTennesseeWaltz) lives with his family Beverley Linstead in the UK.She
startedsingingwhen she wasone year.One day sheand his familywatchedtelevision
programRhythmicKindergarten.
Whenmusic began to play in this
program, "Summer" started singing to it.She
sings till this day.
"Summer" likesgettingareward
(sausages and cheese) forsome tricks, earning a certificateatthebestcatcherof
sausage.Butshe singsfor free, withoutrewards,because shelovesto
sing.
For me this isa remarkablefilmbecauseI likelively music, and never heard
collie singingthe melodyandrhythm.
Seefor yourselvesas collie "Summer" with Beverleysings a well-knownsongin the UKfor childrenaged 1to 3 yearsunder the title"Round andRound theGarden".
Round androundthe
garden
Like ateddybear
andone step
andtwostep
andatickleunderhere.
I look at thefilmand I
ask myself, Maybe my collie can also sing? Why not to
teach them? The last time I was playingvariety oftunes with my son Mikołaj onthe guitar, me on the violin, my youngestcollieDelilahcame up to meand laidbeside meputtinghis
head onmy legs.
After analysing my recent situation, I conclude that in order
to teachmycollies how to sing Ihavetwo choices:either changemy musicrepertoire,
or finally startmore singing at home.Orapplyboth?
Biegnę po
schodach do góry wołając głośno mocno wzruszona i podekscytowana
- Te słodkie oczy,
ta rozbrajająca mina, te uszki wynurzające z kłębowiska obfitego jak u lwa kołnierza.
Po prostu lwiska. Chodźcie szybko zobaczyć jak teraz wyglądają ALLEMANDE i ALLEGRETTO. Rodzina skupia się przy monitorze, bo właśnie dostałam foto e-maila.
ALLEMANDE & ALLEGRETTO Grenwood FCI fot. E. Włosińska
Dawno chłopaków nie widziałam i się za nimi stęskniłam. Zobaczcie jak siedzą obok siebie, dwaj bracia, dwa psy.
Czas upływa im na beztroskiej zabawie, zabieganiu o względy kotek i ćwiczeniach piłkarskich, bo na euro trzeba ćwiczyć.
Na ekranie
telewizora przewijają się kolejne sceny filmu "Stowarzyszenie umarłych
poetów", znalezionego przez Mikołaj w wielkim kartonie stojącym na strychu. Grupa młodych zapaleńców zgromadzonych nocą w jaskini czyta coraz
to nowe teksty poetyckie. Nagle jeden z nich wypowiada zapadające w pamięć
słowa
"Zamieszkałem
w lesie, albowiem chciałem żyć (...) Henry
David Thoreau, "Walden czyli życie w lesie"
Słowa "zamieszkałem w lesie" wydały nam się niezwykle bliskie. Przeprowadziliśmy się z miasta do lasu, żeby czuć, słyszeć i dotykać przyrodę.
Marta w czasie leśnego odpoczynku w naszym lesie szczególnie upodobała sobie Drimkę*, a Drimka upodobała sobie Martę.
Wielka połać zielonej trawy rozświetlona kwitnącymi właśnie mleczami rozbłyska w świetle majowego słońca. Collie z radością przeczesują teren kręcąc się wśród grających na instrumentach. W powietrzu przemykają kolorowe motyle, a zewsząd słychać śpiew ptaków.
Chłonę całą sobą tę radość życia. Flet wygrywa nuty wnikające w serce. Najpierw rozbrzmiewają w duecie fletowo-skrzypcowym"Fale Dunaju", kołyszące nas wśród zieleni z widokiem na Wisłę.
Potem przychodzi kolej na "Schody do nieba" w duecie fletowo-gitarowym. A mnie przychodzi do głowy myśl ks. Jana Twardowskiego. "Przyjaciele
są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapomniały jak
latać. " Z pozdrowieniami dla wszystkich aniołów...
Wyobraź sobie, że przyjeżdżają goście z fletem poprzecznym, a ty masz w domu różne instrumenty. Nigdy wcześniej nie graliście razem. Ale co tam, lubicie grać i zaczyna się.
Najpierw gracie razem w domu. Ale jest ciepło, świeci słońce i chce się nad wodą. Wpadacie na szaleńczy pomysł
- Zagrajmy na Wisłą. To jest tak blisko. Jedziemy!!
I stało się jedziecie, ustawiacie sprzęt. Najpierw są próby i jest wesoło. Wiatr rozwiewa włosy i nuty. Ćwiczymy i gramy.
Wyobraź sobie, że kiedy stoicie na cyplu otoczeni piątką collie trzymając w ręku instrumenty schodzą się słuchacze.
Ale to nic.
Wyobraź sobie jak oni patrzą i patrzą. Słuchają Na końcu klaszczą.
To był pierwszy dzień majówki. Nam wydarzyło to się naprawdę.