Zapiski przyjaciela collie.

Majówka po cygańsku

poniedziałek, 2 maja 2011
Mam internet, więc nadrabiam zaległości w pisaniu, a raczej w przesyłaniu zapisków na wizję. Tak, tak są miejsca, gdzie toczy się stale bój o internet, dlatego przepraszam, że czasami wieje pustką na kartach zapisków, jeśli zajrzycie i zobaczycie „nic nowego”, wiedźcie, toczę kolejną walkę o dostęp do sieci, bo wieją wiatry, bo pada i bo.......inne przyczyny. Ale dość już o tym, majówka po cygańsku, to przeżycia, których doświadczyłam w poniedziałek majowy, drugiego maja.
Umówiliśmy się popołudniu w Ołowicach koło Dąbrowy Chełmińskiej na ognisko, w miejscu gdzie jeździmy na konie, z nasza instruktorką jazdy konnej Gosią oraz miłośnikami koni, jednym słowem w bardzo miłym i szalonym towarzystwie. Z informacji jakie mi przekazano, umówiliśmy się na ognisko, kiełbaski i siatkówkę. Pomyślałam sobie, będzie miła majówka. Razem z Mikołajem i Drimką (BIG DREAM Grenwood) spakowaliśmy się, w samochód i w drogę.
To co nas spotkało tego popołudnia, przerosło nasze oczekiwania. Jak na prawdziwych cyganów przystało wozem cygańskim woziliśmy drewno na ognisko, razem z psem, w tym miejscu zachodzę w głowę czy są cyganie którzy mają collie ? Ale idźmy dalej. Tym samym cygańskim wozem jeździliśmy następnie po lesie śpiewając cygańsko- ułańskie piosenki, trzeba było tak połączyć repertuar, bo konie ułańskie, a wóz cygański. Tylko Drinka nie śpiewała, może innym razem ?. Ponoć nasze śpiewy i szaleństwa na wozie trwały długo, oj długo, tak, że doglądający ogniska, powoli tracili nadzieję na powrót taboru. Kiedy nasz wesoły wóz wreszcie dojechał, otrzymałam propozycję szaleństwa w postaci kierowania wozem zaprzężonym w dwa konie, pierwszy raz w życiu, ja woźnica, prrrrr...







Nie myślałam, że tego dnia będę cyganem z collie na wozie, że będę śpiewać, a prawie ochrypłam i co  najlepsze że będę powozić w dwa konie. Pewnie tak samo nieświadoma była moja collie Drimka, no bo czy widzieliśmy collie na wozie cygańskim ? Od tego zapisku, możecie już powiedzieć, widzieliśmy, zobaczcie na zdjęcia 



Ja tam byłam,  jeździłam, śpiewałam, kiełbaskę jadłam i na grających w siatkówkę zerkałam. Dlaczego nie grałam, przyznam się, miłe towarzystwo przy ognisku i ciasteczka francuskie zwyciężyły, może kolejnym razem.
Gosiu było bardzo miło, kiedy kolejny raz ?

0 komentarze: