Zapiski przyjaciela collie.

Być jak kowboj

niedziela, 12 lutego 2012
By być jak cowboy. Mieć kapelusz na głowie, koszulę, dżinsy, buty z ostrogami, lasso, konia i bydło. A jak bydło to i collie.


O siódmej rano w sobotę był mróz -30 stopni Celsjusza, a po południu był gorący telefon
- Weźcie z sobą płyty z muzyką county i przyjeżdżajcie, będzie zabawa!
Jak ja lubię takie spontaniczne telefony! W tym momencie niezwykle przydatne okazały się trzy płyty Johnny'ego Casha, po które wystarczyło sięgnąć i w drogę. Wszelkie nudne sobotnie prace jak sprzątanie zostały rozrzucone po kątach. Co tam, jak karnawał to zabawa!

Wchodzimy. Otwierają się drzwi. Kapelusz ustrojony czarną kitą okrąża nas wykręcając przy tym przedziwne figury spódnicą, od których już kręci mi się w głowie, a przecież do dopiero początek zabawy.


Wtem na naszych głowach lądują kowbojskie kapelusze-brązowy, czerwony i biały. Mnie trafił się prawdziwie krwisto-czerwony, żebym tych, co padną mogła ożywić kolorem. A lubię czerwony! Potem nastał ogólny rozgardiasz w saloonie. Przewalający się po nim jeszcze na siłach kowboje, a pod ich nogami siedem collie, dla odróżnienia ubranych w wesołe czapeczki. Przytupuję otrzymanymi butami zaopatrzonymi w ostre czubki w rytm muzyki, starając się nie wyryć w kafelkach niezapomniancyh śladów swojej obecności. Wreszcie padam, a jak wiecie kowboj może padać tylko z jednego z trzech powodów. Po pierwsze pić, pod drugie pić, a po trzecie, bo jest nieżywy. 


Będąc czerwono-krwistym kowbojem tańcząc kiwam się na różne strony, znając zasadę obowiązującą w saloonach " w ruchomy cel trudniej trafić" Jednak i ja padam na podstawioną kanapę, a potem pod kanapę.  Tak, pod kanapę, bo rozochocone towarzystwo rozpycha twierdząc że" "jeśli kowbojowi się nie dają, bierze sam". Zabawa jest przednia, a to przecież dopiero początek.



0 komentarze: