Zapiski przyjaciela collie.

Na ludową nutę

poniedziałek, 2 kwietnia 2012
Za oknem wieje wiatr, siąpi deszcze i jest zimno. Pogoda zdecydowanie uległa pogorszeniu. Jednak zapakowaliśmy się do samochodu, by zdążyć na koncert zespołu folklorystyczny "Kruszynioki". Skąd taka miłość do folkloru? Ano z kilku powodów. Jednym z nich jest chociażby fakt, że zespół plasuje się na pierwszych miejscach ludowej listy przebojów, której słuchamy w Radiu Pomorza i Kujaw o godzinie od 13 w każdą niedzielę, tak do obiadu. Nie mogłam przepuścić koncertu na żywo.


I tak siedzę w sali pełnej ludzi i kolorowych ozdób wielkanocnych. Są ręcznie haftowane obrusy, kolorowe pisanki o wielkich rozmiarach ozdabiane przedziwnymi technikami, czerwone korale niczym jarzębina i fantazyjna ceramika. 
Te pisanki wzięły udział w IV już konkursie na pisankę wielkanocną w czasie jarmarku w Przysieku. Teraz pisanki to naklejanki, ale i filcowanki. A przecież technika zdobienia jaj ma wiekową tradycję, gdyż pierwsze pisanki odkryto w wykopaliskach w Persji sprzed 4 tysięcy lat, zaś na terenie Polski odnaleziono najstarsza pisankę  z X wieku na Ostrówku w Opolu. Ciekawe ile lat by wytrzymały współczesne pisanki ?

Siedzę przy samej scenie, na której kołysze się w rytm śpiewanych melodii zespół. Delilah* rozłożyła się na drewnianej podłodze i sennie czuwa. Czyżby jednak ten rodzaj muzyki uspokajał?  Ja też z kucania wreszcie przysiadłam. 
Po koncercie trzeba było koniecznie obejść wszystkie porozkładane  na terenie Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Przysieku stoiska. Czego tutaj nie ma ! Są nawet chleby i słodkości z Litwy. 
Ale najbardziej kusząco pachną poukładane w piramidę sery z Podhala i porozkładane na drewnianych misach swojskie kiełbasy. Zapach niezwykle ponętny.  Kiedy stoję w kolejce po oscypka, długi nos Delilah* pilnie niucha dolatujące zapachy. Dojrzałam na jednym z talerzy pokrojone kawałeczki boczku dla klientów do posmakowania. Skoro wyłożone, to do wzięcia, a więc biorę. Szybki ruch ręką i kawałek ląduje u dolnego czuwającego pod ladą smakosza. Stojący przede mną mężczyzna, odzywa się:
- Ale musi psu pachnieć. Pewnie ma ochotę na małe, co nieco. Czy ona mogłaby coś ściągnąć ze stołu ?- przy czym patrzy się na Delilah* i na mnie.
- Oj pewnie! Mogłaby bo nieźle pachnie, jednak czuwam. Sama też się muszę powstrzymywać.  Takie zapachy …
Chodzę pomiędzy stoiskami. Gdy tylko zatrzymuję się, collie wpada w rolę psa tropiącego. Dla niej moje zatrzymanie to kolejny człowiek, jego torba i trop złapany przy stole . A dzisiejszego dnia każdy coś w tych torbach ma kuszącego.

Jarmark Wielkanocy, Przysiek 31.03.2012
* DELILAH Grenwood FCI

0 komentarze: