Czytając o collie chodzących po słowackich górach niczym kozice, zadawałam sobie stale pytanie, jak to możliwe, ile muszę ćwiczyć i gdzie mam ćwiczyć, by przygotować się kondycyjnie na wyjazd w góry słowackie. Nigdy nie spodziewałam, co za niespodziankę miał mi przynieść sobotni spacer w parku.
Wysiedliśmy z samochodu pod nogach czując gęstą pokrywę liści leżących dookoła. Specjalnie wybraliśmy się do parku miejskiego na Bydgoskim Przedmieściu, gdyż jest to nie tylko największy park w Toruniu, powstały około 1822, ale także posiadający naturalne założenia typu angielskiego z regularnymi układami, z wielką ilością królujących tu drzew liściastych tj. dęby, klony, kasztany. To miał być prawdziwie jesienny spacer, dlatego czekaliśmy na słoneczny i ciepły dzień.
Wypuściliśmy nasze collie, żeby móc swobodnie zatrzymać w kadrze oglądane widoki. Skręciliśmy nad wodę. I wtedy stała się rzecz, której nigdy nie zapomnę. Mikołaj nie oglądając się za siebie ruszył na drzewo, a za nim jakby czyniła to zawsze po prostu weszła, wskoczyła, wdrapała się, ruszyła Bliska. Stałam jak zaczarowana i patrzyłam, jak oni chodzą po drzewie. Po prostu chodzą !!!
Collie: Denfris MAGICAL BLISS
Prozaiczna czynność chodzenie po drzewie, ale sama nie wiem, czy odważyłabym się w jesienny dzień balansować na drzewie nad wodą. Nigdy nie ćwiczyliśmy z Bliską wchodzenia, przeskakiwania, nie zachęcaliśmy się, żeby weszła na drzewo.
I tak się zaczęło....Bliska wchodziła za Mikołajem na drzewa różnej szerokości, wysokości i stopnia nachylenia. Nigdy nie była wołana tak przy pierwszym drzewie, jak i przy kolejnych. Zastanawiam się jak ona to zrobiła, dlaczego ?
Wreszcie dotarło do mnie- Bliska to collie Mikołaja, weszła, bo on wszedł. Tak po prostu !
A ja ? Tylko przyglądałam się tym wspinaczkom z otwartymi ustami zaciskając ręce, zwłaszcza gdy schodzili z drzew, gdyż wiadomo łatwiej wejść niż zejść. Sama nie weszłam na drzewo, opanowana strachem, że spadnę do wody, a co gorsza mogę skręcić kostkę. Zwłaszcza to ostatnie wydawało się bardzo realne, zważywszy na fakt, że w ostatnim tygodniu skręciłam kostkę na płaskiej drodze. Nie chciałam ryzykować ponownie aresztem w pieleszach domowych.
Wreszcie dotarło do mnie- Bliska to collie Mikołaja, weszła, bo on wszedł. Tak po prostu !
A ja ? Tylko przyglądałam się tym wspinaczkom z otwartymi ustami zaciskając ręce, zwłaszcza gdy schodzili z drzew, gdyż wiadomo łatwiej wejść niż zejść. Sama nie weszłam na drzewo, opanowana strachem, że spadnę do wody, a co gorsza mogę skręcić kostkę. Zwłaszcza to ostatnie wydawało się bardzo realne, zważywszy na fakt, że w ostatnim tygodniu skręciłam kostkę na płaskiej drodze. Nie chciałam ryzykować ponownie aresztem w pieleszach domowych.
Ale jakie wy macie fajne drzewa! W sam raz do chodzenia po nich :-)