Zapiski przyjaciela collie.

Kuchnia polowa

piątek, 15 kwietnia 2011
Dzisiaj przy świecącym słońcu postanowiliśmy po obiedzie zrobić zdjęcia naszym pięciotygodniowym collie. Rosną one po prostu w naszych oczach.






Dzieje się tak, ponieważ jakby nie było mają dwie kucharki. Jedną to moja skromna osoba, druga to wypróbowana ich mama, która obecnie stale krąży i dokarmia towarzystwo, jednak najchętniej robi to tylko na powietrzu. Wynika z tego, że chyba woli ona prowadzić kuchnię polową. Wieczorem postanowiłam uwiecznić ten moment wydawania posiłków, bo muszę przyznać, że jest on niepowtarzalny. 
A wygląda to tak...
Siódemka maluchów collie wysoko zadziera głowy, mlekodajnia kołysze się na rozstawionych szeroko łapach, zerkając co jakiś czas czy wszyscy mają talerze. Pierwotny taniec po mleko.


0 komentarze: